środa, 20 kwietnia 2016

Smerfuj się kto może!


Wspominałam jakiś czas temu, że M. w pracy słucha sobie Smerfnych Hitów? Tak, poważny człowiek, na poważnym stanowisku, podczas pracy w słuchawkach włącza sobie smerfną muzykę... A wspominałam też może, że mnie tym zaraził? No właśnie, śmiałam się z niego, a sama się w to wciągnęłam... Jemu przeszło - mi niekoniecznie.. ;)

Do tego stopnia, że oprócz słuchania Smerfnych Hitów, obejrzałam również dwie produkcje o tych małych, niebieskich stworkach... Smerfy (2011) i Smerfy 2 (2013)!

Ale zanim na ten temat coś naskrobię... Czikita! Wiem, już to linkowałam, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że czytelnicy czasem hm.. rotują ;) Jedni zostają, widzieli i słyszeli już wszystko - inny byli, ale się zmyli - kolejni się pojawili i ich świętym prawem, wcześniejsze wpisy przeoczyli ;)


Moja absolutnie ulubiona smerfna piosenka :p Baaardzo lubię jeszcze "Ten kotek nigdy nie zmądrzeje" :D


Dobra, ścieżka dźwiękowa jest, można przejść dalej... :p

W produkcji generalnie chodzi o to, że Smerfy, uciekając przed Gargamelem, lądują za pomocą magicznego portalu w Nowym Jorku - w świecie zupełnie im obcym, w świecie dla nich kompletnie niezrozumiałym. Wraz z nimi do rzeczywistości tej trafia i Gargamel, w związku z czym cała uwaga Smerfów skupia się na tym, by powrócić do wioski, no i by nie zostać schwytanym. Niby nic nowego, ale całkiem ciekawie się na to patrzy :)

Hm, co mogę jeszcze powiedzieć, by nie spoilerować i nie zanudzać zbyt długim opisem akcji?

Może krótko o technicznej stronie przedsięwzięcia  -zdecydowanie doceniam pracę grafików! Bardzo podoba mi się wszystko to, co stworzyli. Nie zapomnieli nawet o najmniejszych szczegółach, dopracowali każdy detal, wykonali kawał dobrej roboty ;)

Pomysł na historię w sumie też mi się podobał, raczej nie mam się do czego przyczepić. Propozycja w sam raz na luźny wieczór, niezobowiązujący seansik, niewymagającą rozrywkę. Miło i sympatycznie. Może i ta wersja "Smerfów" ni zgarnęła najwyższych not, ale nie jest źle. To znaczy, w pierwszej "części". Bo "Smerfy 2" już przemówiły do mnie już trochę mniej... Porwanie Smerfetki wzbudziło we mnie nieco mniejsze emocje ;)

Moje pokolenie wychowało się na trochę innych Smerfach, więc jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć starszych stażem odbiorców, którym taka dosyć nowoczesna wersja nieszczególnie przypadła do gustu. Niemniej jednak myślę, że nie zaszkodzi zapoznać się z taką odsłoną niebieskich stworków ;)

2 komentarze:

  1. Mnie już nie kręcą takie filmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku kocham smerfy nawet nie patrząc ile będę miała lat i tak będę je kochać. Musze sie na nie wybrać. Super blog .Zostanę ty na dłużej. Obserwuje. i zapraszam do mnie http://wszystkoiiiinic.blogspot.com/2016/04/projekt-denko-1.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Bardzo mi miło, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego, co miałam do powiedzenia. Chętnie odwdzięczę się i przeczytam, co do powiedzenia masz Ty :) Skoro i tak już tu jesteś, to zostaw po sobie tych kilka słów, dzięki czemu i ja będę mogła trafić do Ciebie. Do następnego czytania, pozdrawiam i życzę miłego dnia! ;)