niedziela, 24 kwietnia 2016

Czas na relaks #14


Znowu w życiu mi nie wyszło... - aż sama nasuwa się na myśl piosenka Budki Suflera, Sen o dolinie. Nie rozumiem, kompletnie nie rozumiem, co się dzieje i jak to się stało, że całe moje szczęście gdzieś wyparowało. Umknął mi ten moment. Za to bez problemu zauważam, że zły tydzień tylko pogania kolejny zły tydzień. Nie wiem co to za zła passa. I zupełnie nie wiem, jak ją przerwać...


Już mam dość donoszenia o kolejnych słabych momentach, tak bardzo bym chciała, by wszystko grało, by wszystko dobrze się układało. Przecież jeszcze tak niedawno wszystko jakoś to zgrabnie mi szło - a teraz? Już nawet nie chce mi się niczego podsumowywać, przecież i tak nie mam do powiedzenia nic sensownego, nic pozytywnego, męczę tym tylko siebie i innych...


No dobra, może odrobinę, ale tylko odrobinę pozytywny był poniedziałek - to już pół roku razem z moim M. :)



Ale tak poza tym, to raczej ciężko dopatrzeć się pozytywów. Denerwuje mnie sytuacja na mieszkaniu, nieco się pozmieniało, relacje się nieco ochłodziły, współlokatorki nie są już tak "fajne" i tylko działają na nerwy. Najchętniej wyprowadziłabym się teraz, zaraz. A tu jeszcze dwa miesiące... I przeszkadza mi ten nagły wzrost zainteresowania moją osobą i pytania typu "Gdzie byłaś?", "Co tyle czasu robiłaś?" i tym podobne. Pretensje mamy jeszcze ostatecznie byłabym w stanie zrozumieć - ale koleżanek? No przecież one są dorosłe, ja jestem dorosła, mam prawo żyć tak, jak uważam za słuszne, mam prawo podejmować swoje decyzje, mam prawo czasem zostać gdzieś z kimś dłużej i spędzić czas tak, jak mam ochotę. Nikomu krzywdy nie robię, obowiązków nie zaniedbuję, jestem wobec wszystkich fair. A że zdarza mi się od czasu do czasu pomieszkiwać "na dwa mieszkania"? Cóż, moja sprawa ;)

Uczelniane mury odwiedzam z coraz większą i większą niechęcią i już tylko odliczam dni do końca. Ale znowu perspektywa egzaminów, terminów i całego tego bałaganu , żeby nie powiedzieć gorzej, szczerze mnie przeraża. No i nie wiem co dalej, kompletnie nie wiem, co dalej. To znaczy.. mam jeden wariant, ku któremu się skłaniam, ale nadal nie jest on rozwiązaniem sytuacji. I jak słyszę po raz setny to durne "I co, idziesz tu na magisterkę?", to mam ochotę wrzeszczeć.


Komplikacje zdrowotne sprawiły, że czwartek nie potoczył się zgodnie z planem. Zabieg trzeba było wykluczyć póki co i przesunąć na nie wiem kiedy - jest tyle rzeczy na głowie, że odroczyłabym to najchętniej do lata. Ale to dopiero w praniu wyjdzie, czy jest to możliwe, czy interwencja będzie absolutnie konieczna jednak wcześniej.. Eh, ani zdrowia, ani spokoju, ani sukcesów na studiach, no generalnie jest super.

Z racji pozostawania nadal w jednym kawałku, pojechałam więc w piątek ponownie na zajęcia - niby daleko nie ma, więc nie powinno być z tym problemu. Cóż, nie powinno, a był. Czas podróży - dwa razy dłuższy niż normalnie. Korki. W drodze powrotnej również. I kierowca, który zachowywał się tak, jakby wiózł nie ludzi, a co najmniej worki ziemniaków... I jeszcze uciekł mi tuż sprzed nosa autobus, którym miałam dostać się do domu (tak, moja trasa dom - miasto studenckie wymaga niestety przesiadki). Następny za ponad godzinę, więc co zrobić - no wybrać się na "spacer". Trzykilometrowy, samotny spacer. Z ciężką torbą i pełnym pęcherzem. Nie polecam.

W sobotę tatuś postanowił uczcić swoje urodzino-imieniny i uprzyjemnić mi pobyt w domu, tjaaa... Ten moment, w którym żałuję, że wróciłam do domu, to niestety przykry moment...

Niedziela, dla jakże szalonej odmiany, upłynęła mi w głównej mierze pod znakiem ogarniania uczelnianych bzdur. Sztuka dla sztuki. Róbmy cokolwiek, byleby tylko coś robić. Super studia, super.

No kiedy będzie lepiej? :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cześć! Bardzo mi miło, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego, co miałam do powiedzenia. Chętnie odwdzięczę się i przeczytam, co do powiedzenia masz Ty :) Skoro i tak już tu jesteś, to zostaw po sobie tych kilka słów, dzięki czemu i ja będę mogła trafić do Ciebie. Do następnego czytania, pozdrawiam i życzę miłego dnia! ;)