niedziela, 10 kwietnia 2016

Czas na relaks #12


So wake me up, when it's all over... Obudźcie mnie, gdy skończy się wiosna. Obudźcie mnie, gdy skończą się te bezsensowne studia. Motto ostatnich dni? Byle przetrwać. I byle nie myśleć nad tym wszystkim za wiele, bo uczucie zagubienia się tylko pogłębia i nasuwają się różne wnioski i myśli :p Również takie, by rzucić te studia w diabły. Tak, na dwa miesiące przed końcem... ;)

Mam wrażenie, że wszystkie ostatnie tygodnie wyglądają tak samo - ciągle coś nawala, ciągle jest coś, co nie idzie po mojej myśli, ciągle czuję się chodzącą pomyłką, która zawodzi i rozczarowuje wszystkich na każdym jednym kroku. Cóż... ;)

Między zajęciami zabrałam się trochę za ogarnianie swojej studenckiej przestrzeni, bo czuję się wręcz przytłoczona wszystkimi walającymi się po kątach rzeczami. Jest ich za dużo, są niepotrzebne, najchętniej odesłałabym je po prostu do domu i upchnęła w jakimś niewidocznym miejscu. Nie, wcale powoli nie przymierzam się do opuszczenia tego mieszkania... Wcale nie przymierzam się do definitywnego pożegnania tych studiów. Wcale... ;) 

Pomysłów na siebie nie mam jednak albo żadnych, albo są na tyle abstrakcyjne, że w zasadzie można je spokojnie wrzucić do tego pierwszego worka :p Nie wiem, co to będzie, jak to będzie, nic nie wiem. Na razie skupiam się na tym, by po prostu jakoś ten czas przetrwać. No i skoro powiedziałam A, to żeby też powiedzieć i B. Wypadałoby skończyć ten rok. Przecież by mnie chyba żywcem zjedli, gdybym zdecydowała się teraz na jakikolwiek inny krok. No i po raz kolejny wszystkich bym tylko zawiodła...

Kiedy dzieje się źle, uciekam w "sztukę". W cudzysłowie, bo w sztukę rozumianą na swój sposób - uciekam do kuchni ;) No i tym sposobem na nowo odkrywam kasze. Już prawie zapomniałam, jak dobre potrafią być :) No okej, to też część odgruzowywania studenckich czterech kątów - stopniowo chcę się pozbywać stąd wszystkich niepotrzebnych rzeczy czy redukować zapasy, żeby w czerwcu łatwiej i sprawniej było się pozbierać ;)

Co tam jeszcze... Hm, no weekend spędzam sobie w domu - na zabawie z psem, długich spacerach, rozmowach i gotowaniu z mamą, planszówkach z przyjaciółmi, ćwiczeniu na rowerku stacjonarnym, kolorowaniu, planowaniu, sprzątaniu, pisaniu pracy licencjackiej... ;)


Filmy, jakie obejrzałam w tym tygodniu:

- Faceci w czerni I
- Kraina lodu (tak, mimo że jej nie lubię. Sądziłam, że może jest to produkcja tego typu, do której trzeba "dojrzeć". Sądziłam, że może tym razem dostrzegę w niej coś więcej. No niestety, to naprawdę nie moja estetyka, nie moje klimaty. Nie rozumiem zachwytu, ale też nie rozumiem swojej niechęci... ;))

6 komentarzy:

  1. Dasz radę. Trzymam za Ciebie kciuki. A kaszę lubię, ostatnio zaczęłam jeść jaglaną i posmakowała mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie momenty są ważne. Trzeba trochę ponarzekać by potem docenić jak pięknie jest lub może być. Studia uda się skończyć, zostało niewiele...trzeba i już! I nie dla rodziców, czy by kogokolwiek nie zawieźć- tylko dla siebie, ot choćby mieć papier w szufladzie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak bym Ci zaspiewała 'mam tę moc' to moment byś polubiła :P hihi...

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że nie tylko ja mam dość studiów, trzeba dać radę! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też ostatnio wszystko mi nie wychodzi, znam twój ból. Co do filmow faceci w czerni-kocham, kraina lodu nope,nope,nope :D
    http://check-it-m.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dasz radę, dasz :-) A filmów tych nie widziałam :-)

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Bardzo mi miło, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego, co miałam do powiedzenia. Chętnie odwdzięczę się i przeczytam, co do powiedzenia masz Ty :) Skoro i tak już tu jesteś, to zostaw po sobie tych kilka słów, dzięki czemu i ja będę mogła trafić do Ciebie. Do następnego czytania, pozdrawiam i życzę miłego dnia! ;)