środa, 6 kwietnia 2016

Jam jest częścią tej siły


No, to po muzycznych wędrówkach przyszedł czas na opublikowanie drugiego mojego tekstu - pisanego podobnie jak ten poprzedni, jeszcze w licealnych czasach, biorący przy okazji udział w konkursie dziennikarskim, widniejący w licealnej "szkolnej gazetce" oraz wiszący na cogito.com.pl ;-) Tematyka bardzo mi bliska, zapraszam do lektury!


Jam jest częścią tej siły

„-Czym jestem? – spytał zdumiony Harry.
-Czarodziejem, ma się rozumieć – odpowiedział Hagrid, siadając z powrotem na kanapie, która jęknęła i zapadła się jeszcze niżej – i powiedziałbym, że diabelnie dobrym, trzeba cię tylko trochę podszkolić.”

Czarodziejską społeczność Hogwartu podzielić można było na trzy grupy: czarodziejów czystej krwi, półkrwi oraz takich, w żyłach których nie płynęła ani kropla magicznej krwi. Niezależnie jednak od pochodzenia, wszyscy pozostawali czarodziejami.

Czy na potwierdzenie wszystkiego trzeba mieć odpowiedni papierek? Liczy się tylko krew? A co wówczas, gdy ktoś nie posiada odpowiedniego „rodowodu”? Pochodzenie ma aż takie znaczenie?


Stały schemat

35-letni Hans mieszka w Dortmundzie. Jest systematyczny, poukładany, punktualny. W jego słowniku nie ma słowa „chaos” – porządek musi być! Samodyscyplina i skrupulatność towarzyszą mu na co dzień, tak zwana: niemiecka precyzja. Co roku odwiedza też Monachium i uczestniczy w Oktoberfest. Zapytany o narodowość, z dumą odpowiada: „Jestem Niemcem.”


Skąd jesteś?

W weekendy Toshio dorabia sobie w restauracji swoich rodziców w Berlinie. Nastolatek przecież musi mieć drobne na własne wydatki! Toshio urodził się w Niemczech. W kraju swoich rodziców nigdy nie był. I choć przyznaje, że słysząc w telewizji informacje na temat „swojego” państwa, czasem drgnie mu serce, to jednak nic go tam nie ciągnie. W Niemczech czuje się dobrze, czuje się akceptowany, lubiany, nikt palcem go nie wytyka. Tu ma dom, przyjaciół. Tu jest u siebie.


Już wiem, dlaczego wołają na ciebie „Niemcu”…

- stwierdza Kaśka, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku, po wejściu do pokoju koleżanki. Magda wzrusza ramionami, reakcja Kasi nie robi już na niej wrażenia. Uśmiechając się lekko, podąża leniwie wzrokiem za jej spojrzeniem. Duża mapa Niemiec, flaga, pocztówki z niemieckich miast, twarze ulubionych wokalistów i piłkarzy, spoglądające na dziewczyny z licznych plakatów, czarno-czerwono-żółty szalik zwisający z oparcia krzesła, koszulka reprezentacyjna, z czarnym orzełkiem, trzynastką i napisem „Müller” rzucona niedbale na łóżko, czerwona poduszka prezentująca logo Bayernu Monachium… „Witaj w moim świecie” – Magda wesoło odpowiada koleżance.


Kim jestem?!

-„Jest się takim, jak miejsce, w którym się jest”… Kraj, grupa ludzi nas otaczająca, pokój… Każda z tych postaci jest inna. Mają inne korzenie, zamieszkują różne miejsca, inaczej brzmią treści, zawarte w ich dokumentach. Jedno ich jednak łączy – każde z nich czuje się być Niemcem.

Tożsamość jest przekonaniem o tym, kim jesteśmy, co robimy, co myślimy, czujemy, do czego dążymy. To wizja własnej osoby, dostrzeganie elementów różniących nas od innych.

Człowiek stwarza siebie, kreuje swoją przestrzeń, buduje swój świat. Ma na niego wpływ rzeczywistość, w jakiej się obraca, indywidualne cechy oraz zainteresowania. 

Aby być Niemcem trzeba mieć tylko niemiecki paszport? Przecież to tylko formalności…

Czy przykładowy Polak, zafascynowany kulturą niemiecką, który podczas jazdy samochodem słucha ulubionych niemieckich wykonawców, podczas meczu całym sercem jest za niemiecką drużyną, podczas planowania wakacji wybiera niemieckie miejscowości, ochoczo i bezproblemowo posługuje się językiem niemieckim, może powiedzieć, że jest stuprocentowym Polakiem i ma polską duszę?

Co stanowi podstawę bycia przykładowym Niemcem? Myślę, że istotne są nie tylko kultura czy historia. Istotny jest sposób bycia, sposób myślenia, ale przede wszystkim – język. Najwięcej dociera do nas właśnie za pośrednictwem języka, który jest czymś znacznie więcej, niż jedynie drogą komunikacji. Dana jednostka rozmawiając po polsku, ma świadomość bycia Polakiem, identyfikuje się narodowo ze swoim rozmówcą. Wciągnięta jednak w rozmowę przez niemieckiego znajomego, zapomina o swojej narodowości, w głowie nie przejawia się nieustannie myśl „Jestem przecież Polakiem”, poczucie polskości schodzi na drugi plan. Może po prostu „tożsamość narodowa” bywa elastyczna? A może to indywidualne cechy jednostki o tym decydują? Lub też efekty wielokulturowości współczesnego świata? Postawa człowieka nie jest wrodzona, postawa jest kształtowana, może też obok przynależności państwowej dochodzi do pojawienia się „przynależności mentalnej”?

Jedną z podstawowych wartości w życiu człowieka jest wolność. Mamy prawo wyboru tego, co robimy i kim się stajemy. Może zatem trafne byłoby tu także określenie „Niemiec z wyboru”?

Bo czy w dzisiejszym świecie istnieje jeszcze pojęcie „czystej krwi”? Teraźniejszość stawia na tolerancję, krytykuje ostro wszelkie przejawy jej braku i dyskryminację. I choć zagadnienie zależy już od danej osoby, od jej poglądów, podejścia i spojrzenia na świat, to osobiście uważam, iż to nie „krew” jest najistotniejsza czy formalności. Ważniejsze jest serce i wnętrze człowieka, osobowość. 

Niemiec, czyli kto? Według mnie jest to nie tylko ten, kto jest nim z formalnego punktu widzenia. To także każdy ten, kto nim czuje się być.

Dziś w mniejszym stopniu liczy się to, skąd jesteśmy. Liczy się to, kim jesteśmy, kim się czujemy.

1 komentarz:

  1. dziwnym trafem odnoszę się bardziej do zdania 'jestes tym, kim myslisz ze jestes' :D
    Tak obserwujac moje otoczenie...

    OdpowiedzUsuń

Cześć! Bardzo mi miło, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego, co miałam do powiedzenia. Chętnie odwdzięczę się i przeczytam, co do powiedzenia masz Ty :) Skoro i tak już tu jesteś, to zostaw po sobie tych kilka słów, dzięki czemu i ja będę mogła trafić do Ciebie. Do następnego czytania, pozdrawiam i życzę miłego dnia! ;)