No i kolejny tydzień za nami. Pierwszych kilka dni moich ferii! Jeju, jak ja tego potrzebowałam. Odciąć się od wszystkich i wszystkiego. Tak totalnie, całkowicie. Pobyć sam na sam tylko ze sobą. Tylko dlaczego ten czas musi tak strasznie zapierniczać, ehh.. No trudno, to już trzeba zostawić tak jak jest. Tymczasem zapraszam Was na moment do mojego - nie, wcale nie przesadnie - introwertycznego świata. ;) Zrobiłam cokolwiek sensownego w minionych dniach?
Hm, no nie bardzo... Nie wiem nawet, kiedy uciekł mi ten cały tydzień. Coś tam poczytałam, coś tam obejrzałam, coś tam ugotowałam, coś tam posprzątałam, coś tam odpoczęłam. Tylko, że nie satysfakcjonuje mnie to ani trochę. Nie tak miało to wyglądać, miałam robić tyle rzeczy! Tyle pożytecznych rzeczy! A tymczasem...
- Jadłam. Dużo jadłam. Za dużo jadłam. Nie wiem, straciłam nad tym kontrolę i rozpaczliwie walczę o jej odzyskanie. Póki co, zdecydowanie przegrywam z samą sobą i ze swoimi słabościami.
- Trochę czasu zmarnowałam przed ekranem laptopa, trochę czasu przed ekranem telewizora. Tak dla odmiany. Po całym tym wysiłku intelektualnym związanym z sesją, po prostu potrzebowałam chyba takiego kompletnego odmóżdżenia i nic nie robienia. Nie zaprzątania sobie myśli kompletnie niczym.
- No i w efekcie nie działo się w zasadzie nic. Dziać to się dopiero będzie... ;)
Nowe przepisy, które wypróbowałam:
- Banalnie prosta, ale obłędna w smaku jajecznica na chudej szynce, ze słodką papryką
- Pączki z piekarnika
- Paprykowa jajecznica z grzankami
- Makaron z brokułami i tuńczykiem
- Marchewkowe placuszki (Mistrzostwo! Absolutne mistrzostwo! :))
- Łatwe i szybkie ciasto kokosowe
- Krem kawowy do kanapek / omletów / naleśników. Cóóż, byłby dobry z jedną łyżeczką kawy. A ja posłuchałam przepisu i dałam dwie. Brr.
- Omlet z samych białek (nie polecam :D)
Filmy, które obejrzałam:
- Znowu Titanic...
- Potwory i spółka
- Ciekawy przypadek Benjamina Buttona (eh, no dobra, nie dooglądałam)
Tak, leniwie sięgnęłam po prostu po ofertę telewizyjną. Wszystko to widziałam już wcześniej, ale z braku laku...
Książki, które przeczytałam:
- Marek Bardadyn, Nałóg jedzenia
- Nicholas Sparks, Noce w Rodanthe
Muzyka, której słuchałam:
- Alice Cooper
- The King's Son
No generalnie raczej marnie i nieefektywnie, ehh. Nie wiem, co się dzieje, dopadł mnie jakiś słabszy czas, z którego nie potrafię się wygrzebać. Jest jakoś tak.. nijak. I stres mnie wykańcza. Ciągle znajdują się jakieś nowe stresory, mam już tego dosyć, mam dosyć siebie - bo czy jest coś, cokolwiek, co mnie nie stresuje? No właśnie... No nic, trzeba po prostu wziąć się w garść i skończyć z tym użalaniem się nad sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cześć! Bardzo mi miło, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tego, co miałam do powiedzenia. Chętnie odwdzięczę się i przeczytam, co do powiedzenia masz Ty :) Skoro i tak już tu jesteś, to zostaw po sobie tych kilka słów, dzięki czemu i ja będę mogła trafić do Ciebie. Do następnego czytania, pozdrawiam i życzę miłego dnia! ;)